środa, 29 września 2010

Korean News

Ciągle zastanawiam się czy opisać tą naszą podróż na stopa przez Koreę czy nie..

Prawda jest taka, że mialysmy ciągle wrazenie, że Wszechswiat sie z nas smieje :) Każda chwila przynosiła coraz większe zaskoczenia i spełnienia naszych różnorakich wizji i życzeń ;) perfect..
I pytanie czy można to w jakis sposob oddac slowami? I na ile moge sobie pozwolic na internetowym blogu ;p

Tak czy inaczej.. Taekwondowe marzenie jest coraz bliżej realizacji :) szybko. uou.

Wczoraj sparowałam z chłopakami (nagadałam im, że w moim klubie to się wszyscy lejemy ;p) I powiem wam, że chociaż ich czarne dwudanowe paski powiewają.. nie było źle :). A nawet na równi.
Fajne doswiadczenie, glownie, ze  korea ma problem z rownouprawnieniem w Tkd ;p
Kobitki są malutkie i piszczace i jakos nie widzialam narazie zadnej z wojowniczym duchem, ktora zacisnie zeby zamiast sie ciagle smiac ;p
Chlopaki zaciagnely mnie na rozgrywki miedzy-uniwersyteckie :)  Wierza we mnie, a ja nie wiem co o tym myslec. Za miesiac dokladnie przekonam się co te kobiety potrafią ;) Zawody w Koreii :D haaah! :D
 Użerając sie dzisiaj z biurokracją i czekając na swoją kolejkę w Alien Registration Office (oooh oh  I'm an alien I'm a leeeeegal alien ;) wyruszylysmy z moją roommate do Home Plus'a (taki wellknown koreanski market) po jakies zarcie. Gdy stalam przy zamrazalniku podeszly dwa wysokie chlopaczki w klapkach i dresikach, przymierzajace sie do zakupu kurczaka ;) Poinformowalam ich, że kurak jest wczorajczy po czym zaczelismy cos tam gadac i tak od slowa do slowa okazalo się, że chlopaczki są... Narodową Reprezentacją Indii Taekwondo i przyjechali do Koreii przygotowywać się do Azjatyckich Rozgrywek Miedzynarodowych w Chinach czy jak to cholerstwo przetlumaczyc ;p ... i powiedzcie mi jak tu w karme nie wierzyc ;D
 Jak sie uda to przejade sie zobaczyc ;) za daleko nie jest.

 Iii lecimy już z 5tą formą. Fajnie. Nie to co klepanie ciągle tej 1nki i 2ki dla ubogich ;p
 Iiii.. czytam już po koreansku ;p (co w sumie narazie na cholere sie zdaje bo i tak nic nie rozumiem ;)
 A dzisiaj miałam okazje przekonac sie jak potrafia sie bawic koreanczycy grajac w.. noge ;D Ja pierdole! Jak dzieciaki :d Ciagla akcja i jedna wielka zaciecha. Przepieknosc!

 No nic.
 Zaczynam wierzyc, że jak się chce to się potrafi ;)
 :D

 I zabieram się do pisania historii ze stopowej wyprawy..
 a niech tam.

piątek, 17 września 2010

.. back on the Way again! ;)

 Air Conditioner załatwił mnie dosyć porządnie.. 2dni w łóżku i 25godzin spania (prawie rekord ;) z małymi pobudkami na wycherchalnie żółttych glutów.. Do teraz mam traume i budzę się w nocy z myslami w stylu "oo nie znowu spanie! co za bezseeens, życie jest do bani tylko spac i jesc ;p".
 Taekwondowa rodzinka (wszyscy opa - starsi bracia, ajioshi - wujkowie i mlodsi bracia nazywajacy mnie duna - starsza siostra) spadają do domu na swieta. Tradycyjnie nikt z nikim nie spedza czasu podczas calego tygodnia - siedza tylko w swoim rodzinnym sosie ;)
 Noo więc co biedni wygnani Exchange studenty mogą poczac - smigamy w Koreę przed siebie na stopa :)

 Ciekawe jak to wyjdzie biorąc pod uwagę ich nastawienie pro-rodzinne w tym czasie :)
 (zawalone auta pełne krzyczacych bachorów?)

 Przed wyjazdem mamy nadzieję spędzić z Esrą jeszcze jedną wytchnioną noc w Hong dae ze wszystkimi bebniarzami i fireshowcami swiata ;)
 Ehh.. musze nauczyc tych taekwondzistow, że jak już tyle się pije to można też robić cos aktywnego i innego oprocz siedzenia i gadania ;) Juz mnie szlag czasem trafia.

 See you on Wayy...


 Aaa.. no taak! Święta są TERAZ! Thanksgiving day ;)

poniedziałek, 13 września 2010

Korean Family.

 Te gołąbki w tle pasują co nie? ;D

 Wiem już co robią koreańczycy po każdym treningu.. :)
 Tak jak za dnia chodzą spięci, bardzo kulturalni i wycofani... w nocy ostro im odpierdala i są szaleni ;D Poczułam się jak w domu.

 Siedząc i opróżniając którys z koleji kufel piwa przekonałam się jacy oni są sobie bliscy, jakie mocne wiezi mają i jak wiele znaczy dla nich przyjaźń :) Kuuurde.. opadły wszystkie maski i naprawde bylo widac sporo.
 Byl tam tez jeden koles ktory za wszelka cene chcial ze mna gadac po koransku i zarzekal sie, że przekaze mi prawdziwego ducha taekwondo :) Ugadalam sie na wymiane lekcji - angielski za koreanski, dzikie tanczenie (mowilam, że sa wstydliwi i sie boja tanczyc?:D) za nauke form..

 Tak czy inaczej.. współczuje koreanczykom którzy przyjadą do naszego kraju.. Nie wyobrażam sobie takiej otwartosci wzgledem nich (no może faktycznie byłam jedyną blondyną posrod 8miu koreańców no ale i tak ;p).
 Na końcu przywitali mnie jako nowego członka ich rodziny.. kazali sie nazywać "opa" - mlodszy brat i wujkowie.. i ustawili mi egzamin na mój czarny pas :)

 Żyć nie umierać! :)
 Ah. Sool masigo sip da! :)

czwartek, 9 września 2010

Tutaj czas biegnie trochę inaczej..

Tutaj czas biegnie trochę inaczej..
Jest noc ;)


Trochę dziwnie, bo pisanie bloga kojarzy mi się z nastolatami ;)
Ale jest to bardziej ekonomiczne niz streszczanie kazdemu z osobna co tam w Korei słychać ;)


Tak czasami nie mogę wyjsc z zachwytu, że wszystko czego człowiek dogłębnie pragnie może w pełni osiągnąć. 
Wystarczy wiedzieć czego się chce i się nie bać :) Nie poddać się lękowi.


Więc przyjechałam do Korei bo stwierdziłam, że skoro już kocham to Taekwondo to nie będę czekać aż sie zestarzeje, albo na chwilę kiedy jakis wpanialy mistrz przyjedzie do Polski ;) Tylko ich dorwę gdziekolwiek są.
W tym tygodniu rozpoczełam treningi w naszym studenckim kampusie.. Od poniedziałku do piątku każdy wieczór plus dwa wfy w ciągu dnia.. To daje 7 :) No i nasz 3danowy masta studenciak zaproponował mi indywidualne nauczanie poomse (tradycyjnych form :) pluuus zrzucam się na tarcze z jednym amerykańcem i planujemy odwalać Karate Kid'a na dachu naszego dormu ;) Fajnie bedzie kopać na 7mym piętrze z widokiem na tą zasraną metropolię..


 Nie twierdzę, że Korea jest zasrana.. wszystko pachnie inaczej, powietrze jest inne, ziemia.. zupelnie inna energia w powietrzu :) Człowiek czuje sie inaczej. Te ulice Seoulu są wyłącznie przygnębiające. To chyba jak w każdej dużej nowoczesnej metropolii. Ludzie w pogoni za wyimaginowanymi "musami". Wyłącznie "shopping shopping" "clubbing clubbing".. Chory swiat :)
 Jak już wspominałam są miejsca wyjęte spod tych zasad. Gdzie ludzie mają oczy otwarte i czuć ducha w powietrzu ;)


 W przyszłym tygodniu wybieram się ze znajomym do pobliskiej swiatyni zen.
 I mam ogromna nadzieję, ze jeszcze raz odwiedzimy Hongdae i nasz ulubiony piwniczkowy bar gdzie ludzie wpadają w szalony trans, grają muzykę i są ze sobą :) tu i teraz.


 No nic.
 Jutro przygotowania do polish fireshow'a ;) Każdy kraj prezentuje cos tam od siebie, a ja chyba tyle z Polski aktualnie wywiozłam ;) może do muzy Village Kollective a może do Kazika.. ;p 
 tak czy inaczej wymiecieemy ;)



 Wyzwań dużo, pięknych ludzi dużo, ale i tak czasami dopada mnie samotnosc i mysl, że znowu spędze samotną noc w swoim "Female floor, dorm nr.2 Men not allowed" jest przytłaczająca ;)
 Jak to tam kiedys mądrze głosiłam ;).. Jak żyje się swoim życiem i robi się na maxa to co się kocha to z pewnoscia na drodze znajdzie się ktos, kto żyje tym samym i zachce ci towarzyszyć ;) i tego się trzymam.


 Pora na naukę koreańskiego, bo nie rozumiem co do mnie na tych treningach gadają ;p


 Uyuneun mome joayo!
 (Milk does body good.)
 Annyeong!


 Keep shining people!!!