poniedziałek, 13 września 2010

Korean Family.

 Te gołąbki w tle pasują co nie? ;D

 Wiem już co robią koreańczycy po każdym treningu.. :)
 Tak jak za dnia chodzą spięci, bardzo kulturalni i wycofani... w nocy ostro im odpierdala i są szaleni ;D Poczułam się jak w domu.

 Siedząc i opróżniając którys z koleji kufel piwa przekonałam się jacy oni są sobie bliscy, jakie mocne wiezi mają i jak wiele znaczy dla nich przyjaźń :) Kuuurde.. opadły wszystkie maski i naprawde bylo widac sporo.
 Byl tam tez jeden koles ktory za wszelka cene chcial ze mna gadac po koransku i zarzekal sie, że przekaze mi prawdziwego ducha taekwondo :) Ugadalam sie na wymiane lekcji - angielski za koreanski, dzikie tanczenie (mowilam, że sa wstydliwi i sie boja tanczyc?:D) za nauke form..

 Tak czy inaczej.. współczuje koreanczykom którzy przyjadą do naszego kraju.. Nie wyobrażam sobie takiej otwartosci wzgledem nich (no może faktycznie byłam jedyną blondyną posrod 8miu koreańców no ale i tak ;p).
 Na końcu przywitali mnie jako nowego członka ich rodziny.. kazali sie nazywać "opa" - mlodszy brat i wujkowie.. i ustawili mi egzamin na mój czarny pas :)

 Żyć nie umierać! :)
 Ah. Sool masigo sip da! :)