środa, 6 października 2010

Broken day.

Czy to naprawdę jest możliwe codziennie trenować i jeszcze mieć siłę normalnie funkcjonować? ;p

Wstać, ogarnąć się no i szkoda opuszczać porannego wf'u nawet jesli nie jestem na liscie ;)
Trening prowadziła kobieta.. byłam bardzo ciekawa jak wygląda trening prowadzony przez kobietę taekwondzistę i faktycznie miała jaja. Miała nawet duży respekt. Mozliwe :)
Powiedziała, że mogę sie przylaczyc i mam poprostu patrzec co robia inni i probowac nasladowac..
Nie miałam zamiaru nasladowac i przy moim wlasnym zdziwieniu.. miesiac w Korei i już wszystkie makki (bloki), podstawowe pozycje (z którymi btw miałam problem przez polskie sportowe taekwondo zlewające takie pitu pitu..) i koreanskie komendy naprawdę wychodziły :)
I jednak sztuka walki to nie jebany sport.. po godzinie skupienia, wrzaskach, nieustepliwosci w ruchach (co sie wiaze z nieustepliwoscia w bani;p) poczułam zajebiste wyciszenie i szczęscie. Reset mózgu jak po zazenie. Plus poczucie nieustępliwosci gratis :)
Kobieta spytała sie którego mam dana (korea haha) i zaprosiła na udział w zajęciach kiedy zachcę..
Więc poczułam, że faktycznie mogę, że jeszcze cos z tego będzie i faktycznie można tym żyć.

Iii taki piekny dzien.. Sloneczko, niebieskie niebo, 20stopni.. park w naszym kampusie.. swiezo skoszona trawa i powykrecone japonskie drzewka.. Tylko leżeć i się rozplywac..

Przyszła pora na wieczorny trening z moim Taekwondo Association. Miałam zajebiste nastawienie.
Kopalismy przy scianie, a raczej uczylismy sie dobrze technicznie jednego bocznego kopniaka (yop chagi ;p).. Podszedl Ha kiu (młody masta trener) i przytrzymał mi nogę przez 5sekund. Tą kurwa zdrową. I ta na której stałam nie wytrzymała napiecia. Wyrwałam mu się i upadłam na ziemię. Chłopaki czesto widzieli jak sie krzywie przy kopaniu.. Zaczelismy robic poomse, a mi sciskał sie żołądek z bólu. Ciagle kurwa boli i ciągle zaciskam zęby, ale ile można.. Wybiła 18sta czyli pogrzeb mojej babci. Planowałam wyjsć wtedy z sali i połączyć się w rozmyslaniach z rodzinką. Cały trening miałam łzy w oczach. Wziełam kome z muzyką i wyszłam z sali tak po prostu. Usiadłam na schodach i poczułam się tak kurwa słaba.. Bo ile można walczyć i kiedys musi przyjsc moment kiedy nie będę w stanie walczyć dłużej..
 Chciało mi się wymiotować z bólu i napięcia jakie urosło we mnie przez smierc babci. Bo przeszłosc dała mi powód aby całe życie walczyć, częsc niej własnie odchodzi, a ja siedzę trzęsac sie na schodach, czuję sie znowu bezsilnym dzieckiem, które ona wychowała i znowu nie wiem czy jestem w stanie..

 Up and down on the Hill.